niedziela, 9 marca 2014

Prolog- I am home...


Stała na lotnisku z miną pełną wątpliwości. Tak długo na to czekała, że w tej oto chwili zaczęła mieć wątpliwości. Z jednej strony pragnęła tego wyjazdu bardziej niż czegokolwiek na tym świecie, a z drugiej bała się. Cholernie się bała, że nie będzie umiała się odnaleźć w wielkim mieście, że nie znajdzie odpowiedniej pracy i zamiast pławienia się w luksusach, będzie przymierać z głodu pod mostem.
- Pasażerów lotu numer 2502 do Los Angeles prosimy o niezwłoczne wejście do samolotu. Powtarzam…- w terminalu rozległ się donośny komunikat.
****
Klamka zapadła. Musiała wsiąść do tego samolotu i pojechać na wymarzone studia. Czy tego chciała, czy nie. Musiała odstawić wszelkie ,,przeciw” na bok i wziąć się w garść. Jeszcze parę minut temu żegnała się z przyjaciółką; siostrą. Dostała od niej milion ostrzeżeń, zastrzeżeń i kazań. Kochała ją, była jej jedyną rodziną. Mama umarła wiele lat temu, jak Mary była jeszcze dzieckiem, a ojciec wyjechał robić karierę w Tokio. Wychowywała ją jej starsza o dziesięć lat siostra, z którą łączyła ją więź silniejsza od wszystkiego co istnieje na tym świecie. Mogła zwierzyć się jej z absolutnie każdej  rzeczy; najdrobniejszego sekretu jak i wielkiej rozterki miłosnej. Mieszkała z nią od ósmego roku życia, a teraz musiała ją zostawić, aby spełnić swoje marzenie.
Chciała zostać reżyserem, a jako, że uczelnia w Los Angeles przyjęła ją z otwartymi rękami nie mogła odmówić. Wiele godzin dyskutowała z Effy o wyjeździe. Siostra namawiała ją do tego od samego początku. Ona już swoje marzenia spełniła, była renomowaną prawniczką z mężem i dwójką roześmianych dzieci. Szczęście biło od niej z każdej strony, miała ciemne kręcone włosy i niebieskie oczy. Wyglądała jak milion dolarów. Młodsza siostra zazdrościła jej tego dojrzałego wyglądu i własnej rodziny. Chciała być tak spełniona jak ona, ale zwyczajnie nie potrafiła.
Z wyglądu znacznie różniła się od Effy. Miała czarne, proste i półdługie włosy. Oczy miała koloru ni to zielonego ni brązowego. Można by rzec, że była to hybryda oczu jej siostry i matki. Była niewysoka, szczupła, ale nie tak jak te wszystkie modelki z wybiegu. Jednym słowem nie była wychudzona. Kości nie sterczały jej z ciała przy każdym ruchu. Jej blada cera była obiektem kpin jak dziewczyna była mała. Przezywano ją wampirem, trupem i tego typu wyzwiskami. Kiedyś jej nienawidziła, a teraz uznawała ją jako swój największy atut.
****
Podbiegła szybko do odpowiedniej bramki i pokazała swój bilet zakupiony parę miesięcy wcześniej. Podała uśmiechniętej kobiecie wymięty papierek pozwalający jej spełnić swoje marzenia. Mogła teraz na spokojnie zająć sobie miejsce w samolocie.
Niestety, jak na jej nieszczęście wolnych siedzeń było malutko i wszystkie zajmowane były w zastraszająco szybkim tempie. Jedyne jeszcze nie zajęte, upatrzyła sobie z samego tyłu pokładu. Znajdowało się obok jakiegoś śpiącego mężczyzny.
-Coś szybko odpłynął…- pomyślała usadawiając się obok niego.
Nawet nie otworzył oczu, nie poruszył się. Jak widać musiał być bardzo zmęczony. Skoro spał, to dziewczyna pomyślała, że może mu się bezkarnie poprzyglądać. Nie należał do brzydkich osób, wręcz przeciwnie. Był dobrze zbudowanym mężczyzną, wyglądał na około trzydzieści lat. Na jego nosie spoczywały ogromne okulary przeciwsłoneczne, więc nie mogła dokładnie określić wieku. Ubrany też był dość dobrze, więc nie mógł być to jakiś przypadkowy facet z ulicy. Jego strój wyglądał na wcześniej przemyślany, a nie dobierany na szybko. Jego głowa delikatnie pochylała się w jej stronę, ale nie przeszkadzało jej to aż tak bardzo. W uszach miał słuchawki, co ucieszyło ją jeszcze bardziej. Na szczęście nie tylko ona zasypia przy muzyce.
Jeśli miałaby określić jego zawód, to byłby z tym problem. Nie wyglądał na typowego biznesmena, ani na lekarza, prawnika. Był chyba kimś pomiędzy, zawieszonym w tym bezwzględnym systemie władającym naszym społeczeństwem. Mógł być kim tylko zapragnął, uświadomiła sobie, że nie potrafi dokładnie go ocenić. Zamiast tego zaczęła zastanawiać się nad swoim życiem i wyjazdem do stanów.
Bała się opuścić swoją ukochaną Anglię, ale w tej chwili to było jedyne wyjście, aby mogła zacząć robić to, czego naprawdę w życiu pragnie. Miała już umówione spotkania w sprawie uczelni, akademika oraz wstępnie zaczęła szukać jakiejś pracy, żeby nie zużyła za dużo oszczędzonych pieniędzy. Odkładała na ten wyjazd parę lat i nie zamierzała wydawać wszystkiego na pierwsze miesiące życia w wielkim mieście.
Dla niej ten wyjazd był ogromnym krokiem w świat dorosłości. Musiała sama się utrzymywać, zadbać o rachunki i jedzenie. Podczas życia  z siostrą, oczywiście dokładała się do czynszu, ale to było zupełnie inne od nagłego rzucenia na głęboką wodę.
Rozmyślałaby tak przez całą drogę, lecz chwilę potem poczuła się senna. Założyła słuchawki na uszy i wybrała ulubioną piosenkę. Zamknęła oczy i włączyła muzykę, która zawsze pomagała jej zasnąć. Po chwili odpłynęła i jej mózg choć na moment został odciążony od tych męczących ją myśli.
****
Gdyby ktoś spojrzał na nich z boku, z pewnością uznałby, że są parą. Spali prawie objęci, ona trzymała głowę na jego ramieniu, a on swoją opierał o nią. Rękę trzymał na jej kolanie, a ona nie wyrażała żadnego sprzeciwu. Może dlatego, że spała. Chociaż, z czyjegoś punktu widzenia, nawet obudzonej by jej to nie przeszkadzało. Wyglądali szczęśliwie, jakby byli spełnieni samą swoją obecnością. Niestety, wręcz niepozorny ruch jego ręki zburzył ten uroczy obrazek ,,zakochanej pary”.
-Kurw… Co się dzieje?- zapytał zaspany próbując się przeciągnąć. Zsunął okulary z nosa, bo przez nie niewiele widział. Był na pokładzie samolotu, tyle jeszcze pamiętał. Ale za Chiny Ludowe nie potrafił sobie przypomnieć, żeby obok niego siedziała jakaś dziewczyna. A jeszcze lepiej, że ta dziewczyna trzymała głowę na jego ramieniu, a on rękę na jej kolanie. Nie miał pojęcia ile czasu tak trwali, ale najwidoczniej żadnemu z nich to nie przeszkadzało.
Dziewczyna jeszcze spała, więc wykorzystał daną mu okazje i bezczelnie się jej przyjrzał. Była całkiem ładna, chociaż nie do końca w jego typie. Nigdy nie podobały mu się czarne włosy u kobiet. Kojarzyło mu się to z czymś nienaturalnym, wbrew natury.
Cerę miała bardzo bladą, może była chora. Przestraszył się lekko na tą myśl, bo choroba w jego zawodzie nie jest czymś dobrym. Nie mógł zawieść brata i przyjaciela rozkładając się jakimś paskudnym choróbskiem. Odsunął się od niej lekko i wyswobodził ramię z jej głowy. Dopiero teraz zauważył, że wciąż ma w uszach słuchawki, a w tle gra cichutka muzyka. Musiał nauczyć się grać ten nowy kawałek, bo inaczej brat perfekcjonista go zabije tępym nożem. Uśmiechnął się na samo wyobrażenie Jareda biegającego z nim po kuchni, znając życie wywaliłby się na tych swoich chudych nóżkach i nici z pościgu. Zaśmiałby się na głos, ale wolał nie ujawniać się w samolocie. Nie chciałby, aby ktokolwiek wiedział, że był a Anglii, bo musiał załatwić sprawy osobiste.
Wpadł na całkiem szalony pomysł obudzenia swojej towarzyszki podróży. Potrzebował z kimś pogadać, bo inaczej zasnąłby, a nie miał pojęcia jak mogłoby się to skończyć. Wolał nie ryzykować późniejszych plotek w brukowcach.
- Wstawaj śpiąca królewno, już mi ramię ścierpło.- zagaił do dziewczyny.
Obudziła się przerażona, że samolot spada, a ona o niczym nie wie. Rozejrzała się pośpiesznie po kabinie, ale nie zauważyła niczego podejrzanego. Jedynie jej towarzysz podróży już nie spał i wpatrywał się w nią swoimi pięknymi, brązowymi oczami. Teraz mogła się mu dokładniej przyjrzeć. Na szczęście pozbył się tych swoich okularów, ciekawe jak wytrwał tyle czasu w szkiełkach na nosie. Oprócz nieziemskich oczu, skrywały też dość ciekawy kształt brwi. Nie wyglądał jak klaun, wręcz przeciwnie. Dodawało mu to swoistego uroku, tajemniczości.
- No już nie patrz się tak na mnie. Szczerze to z wyglądu bardziej przypominasz mi Śnieżkę niż Śpiącą Królewnę.- uśmiechnął się do niej i wyciągnął rękę.- Tak przy okazji, Shannon jestem. A ty?

- Mary… Już mi tu nie czaruj, księciu z bajki.- odpowiedziała mu w tym samym stylu co on jej. Jak już ma zaczynać nowe życie, to dlaczego by nie zacząć od nowych znajomości? Może w przyszłości rozwinie się to w coś większego, poważniejszego…
****
I jak Wam się podoba prolog mojego nowego ff?
Zapraszam do opinii i komentarzy :) 
*MarsHugs*

5 komentarzy:

  1. Całkiem nieźle się zapowiada, uwielbiam FF z Shannonem więc będę tu pewnie często zaglądała :) xoxoxo
    Zapraszam do mnie ;) http://mars-story-muddafuggaz.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo mi się podoba. :) Fajnie się zapowiada, masz dobry styl pisania, ciekawy, nie przesadzony i sprawiający, że człowiek czeka na więcej. :D
    Więc, czekam na więcej! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hah, świetny :D wiedziałam, że będzie świetny :D nie wiem dlaczego ale Twoje opowiadania bardzo dobrze się czyta i są straszenie wciągające :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Opowiadanie bardzo fajne i z chęcią się czyta, czekam na rozwinięcie wydarzeń i kolejny rozdział!!! ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Opowiadanie zapowiada się świetnie, czekam na kolejne <3

    OdpowiedzUsuń